Stary Prokocim Stary Prokocim
923
BLOG

Starosta Melsztyński a Ryszard Legutko

Stary Prokocim Stary Prokocim Społeczeństwo Obserwuj notkę 201

Starosta Melsztyński napisał:

Jak wiadomo, prof. Legutko jest wybitnym specjalistą od pogardy i nieuzasadnionego poczucia wyższości. Przecie to on za jawnie okazywaną pogardę i nieuzasadnione poczucie wyższości został przez sąd zmuszony do złożenia przeprosin.

A Sokrates skazany został (na śmierć) za deprawowanie młodzieży. Dzięki czemu cała ludzkość na pamięć wkuwa wiersze Meletosa, który go podkablował, nikt natomiast nie pamięta, kim był kryminalista, Sokrates. W obu przypadkach – z formalnego punktu widzenia wszystko jest w porządku – obaj mieli prawo do obrony, obaj z tego prawa skorzystali, obaj zostali skazani. Cykuta podana Sokratesowi spełniała najostrzejsze normy ekologiczne: była wyhodowana z szaleju uprawianego bez nawozów sztucznych i środków ochrony roślin, a sama trucizna nie zawierała ani sztucznych barwników, ani konserwantów. Tak samo będzie z Legutką. Szybko zapomnimy o zarozumiałym, a niekompetentnym krakowskim profesorze, natomiast potomni uczyć się będą o dzielnych chłopcach, którzy usuwali ze szkoły krzyże, zostali nazwani smarkaczami, a w ich obronie dzielnie stanęli rodzice, Gazeta Wyborcza i nieustraszone sądy III RP. Nikt nie pyta o to, co zapytałby każdy, komu drogie są cnoty republikańskie: czy były to wyroki sprawiedliwe?

Paradoks polega na tym, że Starostę i Legutkę wiele łączy: obaj deklarują się jako przeciwnicy sarmatyzmu, z tym że Legutko robi to lepiej, mało tego: pośrednio udowadnia Staroście, że on sam jest sarmatą. Żeby to zrozumieć, trzeba by zacząć od samej definicji sarmatyzmu:

Dla Starosty będzie to przede wszystkim fałszywa genealogia (wywodzenie pochodzenia szlachty od starożytnych Sarmatów), fałszywa etymologia i fałszywe wnioski, które można nazwać rasizmem: przypisywanie sobie w związku z tym większych praw. Będzie też istniał sarmatyzm w sztuce, modzie, czy stylu życia. Dwa pierwsze aspekty będą wtórne wobec islamskich kultur Wschodu (Starosta wyciągnie nawet odważny, daleko idący wniosek, że staniemy się „najbardziej na północ i zachód wysuniętym krajem kultury islamu”). Ostatni będzie oznaczał zamiłowanie do wiejskiego stylu życia. Żaden z tych przejawów nie będzie przez Starostę ceniony wysoko.

Zupełnie inaczej patrzy na sprawę Legutko: będzie go interesować tylko sarmatyzm jako zjawisko polityczne, bo pod każdym innym względem jest on martwy i stanowi zamkniętą kartę historii. Nikt już dziś nie wywodzi swego pochodzenia od Sarmatów, nikt nie nosi kontuszy, nie goli głowy po bokach. Nie zleca malowania swych portretów w sarmackim stylu. Może co zamożniejsi Polacy marzą o domku za miastem, ale swą aktywność zawodową i mieszkanie lokują w mieście, najlepiej dużym. Sarmatyzm polityczny jednak przetrwał i ma kilka wyróżniających go cech:

1) Państwo, a zwłaszcza jego instytucje centralne są największym wrogiem sarmackich obywateli, dlatego należy je zwalczać wszelkimi dostępnymi metodami, także z użyciem propagandy rodzimej i obcej.

2) Budowa ustroju państwowego dobiegła końca, należy tylko dopilnowywać, by nic nie uległo zmianie: reformy są niepolecane (przecież mamy idealny ustrój), musimy mieć prawo mówić veto, wystarczy veto jednego sarmaty.

3) Kiedyś tym ustrojem była demokracja szlachecka, teraz jest to demokracja liberalna, na straży której stoi nasza władza sądownicza.

4) Tylko „namaszczona elita” ma prawo decydować, co jest owym zagrożeniem absolutum dominium, faszyzmem lub kaczyzmem. Reszta to idioci.

5) W związku z powyższymi punktami sprawowanie władzy politycznej polega tylko na pilnowaniu, by istniejący stan rzeczy nie uległ zmianie, takie „pilnowanie żyrandola”.

6) Tak rozumiany sarmatyzm jest swego rodzaju parodią republikanizmu, stroi się w jego piórka, ale zamiast pilnować cnoty obywateli i ją umacniać, stoi na straży obrony patologicznych porządków, które ze sprawiedliwością nie mają nic wspólnego. Niestety, wbrew diagnozie Starosty nie ma też nic wspólnego z kulturą islamu, która raczej nie słynie z antysułtańskich rokoszy.

 

Zadziwia wspólna obecnym i dawnym elitom pogarda dla wszystkiego, czego ona za elitarne nie namaści.

Ryszard Legutko jest znienawidzonym obiektem ataków obecnej, samozwańczej elity.

W Polsce przedrozbiorowej kimś takim był Piotr Skarga, znienawidzony przez szerokie masy szlacheckie za mówienie im prawdy: lenistwo umysłowe, obojętność na niedolę innych i niesprawiedliwość wobec nich, obojętność na interes państwa, które wykorzystywali i z którego niedoskonałości żyli. Jakże niepodobny był wróg sarmatyzmu - Piotr Skarga, czy Ryszard Legutko do wroga sarmatyzmu – Starosty Melsztyńskiego. Bo też Starosta sam jest Sarmatą, wszystkich wokół uważa za idiotów:

Przecież w ich robaczywych mózgach żadna przyzwoita autorefleksja nie zagościła.

Ależ Starosto! Sarmackie elity, do których się mentalnie zaliczasz, gardziły Szwedami („śledzie”), Prusakami („chamy z lasu”) i – minęło trochę czasu, a obie te siły uznane zostały, za moce nie do pokonania, bo Sarmata często zmienia poglądy na bieżącą politykę, jest megalomanem i mikromanem w jednej osobie.

Dlatego też współczujemy Ci, że jako człowiek oczytany, a niemłody przeczytałeś nie te książki co trzeba i nie da się już tego odkręcić.

Zważ, że Twa rada i przestroga:

nigdy, przenigdy nie próbujze mną polemizować merytorycznie, bo jesteś za mały i za cienki. 

jest tyle warta co zawarta w niej ortografia.

I wszyscy bardzo się cieszymy, że polityczny sarmatyzm umiera: próba montowania „rokoszu” w postaci KOD (oczywiście pod hasłem zagrożonej demokracji), czy liczenie na pomoc sąsiedzką (debata o stanie demokracji w Polsce) skazane są na niepowodzenie. Nareszcie duch Piotra Skargi zaczyna powoli wygrywać z duchem sarmackim, bo Legutko, podobnie jak Skarga „nie lubi tolerancji”.

Tak, akt założycielski I RP, konfederacja warszawska, z której tak jesteśmy dumni, był zdaniem Legutki i Skargi badziewiem, z czym Sarmata taki jak Ty nigdy się nie zgodzi…

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo