Stary Prokocim Stary Prokocim
250
BLOG

Ludobójstwo w cieniu Wołynia

Stary Prokocim Stary Prokocim Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

O Wołyniu mówimy wszyscy. Rzeź wołyńska istnieje w świadomości mas, wszyscy o niej wiedzą. Zwaśnione strony politycznego sporu wytaczają najcięższe propagandowe działa. Ma to również reperkusje międzynarodowe i nie pozostaje bez wpływu na stan stosunków polsko-ukraińskich. Gdy tymczasem Rosjanie uznali się za kompetentnych w tej sprawie i złożyli w Dumie projekt rezolucji potępiającej tę niewątpliwą zbrodnię.

Oczywiście, wdzięczni jesteśmy przyjaciołom, Moskalom za pamięć, pozwólmy im jednak przypomnieć ich własne grzechy.

11 sierpnia 1937 roku Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych NKWD – Nikołaj Jeżow wydał rozkaz o przeprowadzeniu tzw. operacji polskiej. Trup zaczął się siać gęsto. Porównajmy obie zbrodnie:

Rzeź wołyńska była dziełem sfrustrowanych przywódców OUN/UPA, którzy zmiarkowali się, że popełnili straszną głupotę, stawiając na współpracę z Niemcami. Frustrację tę rozładowali za pomocą maszynek do nawijania flaków, pił do przepoławiania nieszczęśników, czy drutu kolczastego, służącego do owijania dzieci. To faktycznie odrażające, tyle że historia świata pełna jest takich scen. Rzeź wołyńską przeprowadzili partyzanci za cichym przyzwoleniem okupacyjnych władz niemieckich. Jej cele nie zostały osiągnięte: ludność polska, aczkolwiek przerzedzona zbrodniami nadal była obecna na tych terenach i nawet zdolna do jakich-takich akcji odwetowych. Bo też nie była ona ludobójstwem i upieranie się przy tym terminie przez polskie władze nie jest najmądrzejsze, choć zrozumiałe ze względu na nacisk własnej opinii publicznej.

W przeciwieństwie do akcji OUN/UPA, operacja polska skończyła się pełnym sukcesem. Jej organizatorem były władze państwowe, nie partyzanckie bandy. Jej celem było zniszczenie polskiego elementu etnicznego na terenach, które po traktacie ryskim znalazły się poza granicami państwa polskiego, a gdzie Polacy, jak w obwodzie żytomierskim na Ukrainie, czy nad Berezyną, na Białorusi stanowili większość nie tylko w miastach, ale i na wsiach. Los Polaka na tych terenach, w latach 1937-38 niewiele różnił się od losu Żyda w Generalnej Guberni: nie miał żadnych praw, ani żadnych możliwości przeciwstawienia się państwowemu terrorowi.

To właśnie jest ludobójstwo. Tak jak nie masz już w Polsce żydowskich miasteczek, tak nie ma sensu „pisać na Berdyczów, po polsku”. W obu przypadkach ludobójczy totalitaryzm XX wieku osiągnął swe cele. Ogólna liczba trupów operacji polskiej przewyższa liczbę ofiar rzezi wołyńskiej. Jeszcze wyższa jest liczba wysiedlonych do Kazachstanu i na Syberię.

Tyle że Holocaust jest faktem powszechnie znanym i potępionym, natomiast operacja polska pozostaje w cieniu nie tylko Holocaustu, ale także w cieniu rzezi wołyńskiej. Jest sprawą naprawdę skandaliczną,że bardziej pamiętamy pospolitą rzeź niż zorganizowane, totalitarne zło. Z naszej niewiedzy rodzą się takie bezczelne moskiewskie pomysły jak wspomniany powyżej projekt rezolucji do Dumy.

Oczywiście, nie zmienia to faktu, że przywódcy ukraińskich nacjonalistów wykazali się nieprzeciętną polityczną głupotą, zafundowali nie tylko straszną śmierć innym, ale także moralnego kaca własnemu narodowi, a skutki ich głupoty odczuwalne są do dzisiaj. Dlatego nie powinni być honorowani przez własny naród, bo głupców się nie nobilituje pomnikami, a ich sztandarów się nie czci. Ale to już zupełnie inna historia.

Morał z tej notki jest taki, że to nie ukraińscy nacjonaliści zbrodniami zniszczyli polskość na Wschodzie, ale właśnie Sowieci. Zbrodnią ludobójstwa i masowych wysiedleń.

Czas najwyższy zacząć o tym trąbić i to głośno. Odechce im się „rezolucji współczucia”.

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura